Biegiem

Pobiegałem sobie.
Z 3 na 4 grudnia 2014r. od około 21:30 do około 0:30.
Bezwietrznie, mglisto, tem. powietrza około 0
Pierwszy raz od około 20 lat, spontanicznie postanowiłem pobiegać zamiast uskuteczniania jazdy rowerem, to tak dla odmiany, ale też ta trasa w formie przebiegnięcia chodziła za mną już jakiś czas, tak dla sprawdzenia samego siebie.
Pobiegłem w okół Zalewu Zegrzyńskiego - czyli trasą od mostu zegrzyńskiego - wałem przez Wieliszew do Zapory w Dębę, przez zaporę, nowo wybudowany wiadukt nad trasą ( " jak malowany " ), przez Dębę, Izbicę, Jachrankę, Skubiankę, Dosin i z powrotem do m. zegrzyńskiego.

Trasa około 20 km.
Łączny czas: 2 h 25' 34"
Tętno na ogół miedzy 135 - 150
Spalone calorie: tylko 1708
Tłuszcz: 209
BMI: 25,46

Około 15 - 16 km było ok.
Końcowe około 4 km, mięśnie ud czworogłowe zaczynały mi puchnąć, wrażenie jakby odrywały się od kości, co chwilę musiałem przystawać by je rozciągać.
Stopy, zaczynały mnie również boleć od ciągłych uderzeń o kostkę betonową.
Tylko wałem dało się biec spokojnie, bez uszczerbku dla stóp, stawów kolanowych, mięśni nóg. Reszta trasy niestety po kostce betonowej, oj dostało się stawom, kościom, ścięgnom, mięśniom !
Nie jestem przyzwyczajony, a raczej mój organizm, do tego typu formy wysiłkowej, to i dziś ( 4 grudnia po nocnej drzemce ) mam niesamowite zakwasy, bolą mnie lekko piszczele, mam lekko zesztywniałe stawy kolanowe, ale bardziej ten prawy. Mięśnie czworogłowe ud również zakwaszone, ale zakwasy zawsze lubiłem, to efekt wysiłku jaki mięśnie wykonały.
Zakwasy zawsze ceniłem gdy trenowałem kulturystykę, wiedziałem, że zaangażowałem dn. poprzedniego na nowo partie, włókna mięśniowe, które były do tej pory mało aktywne.
Mam też bóle mięśni w okół obojczyka, również mięśnie ramion, a szczególnie przedramion
Lekkie odczucie w mięśniach najszerszych grzbietu
Pośladki również swoje dostały, ale na dupie da się usiąść.

Na wale od strony Wieliszewa, zdarza się spotkać, a raczej zdarzało się spotkać prawdopodobnie lisa ze wścieklizną, ganiał za mną kilka razy, zawsze udawało mi się uciec mu, cisnąć rowerem na maxa.
"Czy ktoś z władz zainteresował się tym lisem ?", kiełbasa wyborcza się skończyła, to można wreszcie wziąć się do działania ?

Do tego na wale, na wysokości Wieliszewa, kilkanaście metrów od plaży w Wieliszewi, patrząc od strony mostu w Zegrzu, jakaś durnota ludzka postawiła szlaban. Mało, że stał tam już gruby słupek na środku drogi, to jeszcze dospawali prowizoryczny szlaban ze złomowej szyny.
Ten prowizoryczny szlaban zupełnie nieoznakowany, w nocy można na niego wpaść !
Durnota ludzka nie zna granic :(

Na trasie spotkałem stado dzików, ale spłoszone odgłosami mojego dreptania po piaszczystym wale w okolicach Zapory wyrwały całym stadem wbijając się w zadrzewiony fragment lasu, choć jeden z dzików zaczął biec wzdłuż tej linii, o troszkę obawiałem się czy mnie przez przypadek nie przy atakuje, było troszkę gorąco :D
, ale obyło się bez starcia ;)
Później już tylko dwa psy jeszcze spotkałem, które bardzo chciały sie ze mną zaprzyjaźnić podając mi swoje kły jako odruch przywitania :)
Jeden podszedł mnie z bokowca, pogadałem do niego przez chwilę by uspokoić jego zapędy, niby zaczął odchodzić, ale gdy zacząłem się oddalać, ten typek od tyłu mnie chciał chapnąć, wystawiłem więc pistolet gazowy i piesek wyrwał w odległe ciemność :D
Później, po około 500 do 1 km następny ( znajomy już od lat czarny pacan, a raczej jego właściciele to pacany ( Izbica, pierwsza zagroda od Dębego, ta po dłuższej przerwie bez zabudów przy ulicznych.
Właściciele tej posesji, to jakieś bezmyślne oszołomy, zawsze brama otwarta, zły pies wolno lata sobie, atakując ludzi, przechodniów, rowerzystów etc., przydałoby się wrzucić na te posesję stado dzików, tak by co nieco po porządkowały w głowach właścicielom tej zagrody ?! )
Przez takiego furiata czworonożnego i jego właściciela/ li, raz musiałem nagle hamować rowerem, co spowodowało, że wyleciałem przez kierownicę na brukową kostkę, bolała i to mocno, przez kilka dni się zbierałem, a te debile z Izbicy nadal rozwalają bramę na oścież, druga tego typu posesja jest nieopodal w kierunku przystanka autobusowego. Jest tam rozpierdolony, prawie po całości płot drewniany, który co i rusz się przetraca, a właściciele tylko go prostują co jakoś czas do pionu, tu też brama w całości rozpierdzielona na oścież i dziki pies wylatujący i atakujący pieszych, rowerzystów, etc.
I tu powstaje retoryczne pytanie  ...

Komentarze